Kto lepiej napisze o wczorajszym spotkaniu w naszej Bibliotece, jak nie jego główna bohaterka i mistrzyni słowa i pióra Grażyna Plebanek. Dziękujemy za Ustkę w powieści, w książce "którą można się delektować, którą można odkrywać", gdzie "wszystko do siebie pasuje", a "zakończenie jest satysfakcjonujące" 🙂
Po "Madmuazelkę" teraz trzeba ustawiać się w kolejce. Zachęcamy! Bardzo warto! Ogromne podziękowania za niespodziewajkę - świetne poprowadzenie spotkania przez panią mecenas Danutę Wawrowską.
- Chodziło się na spacery wokół Stawu Upiorów?
- Chodziło się! - wyrywa się Ustczance - To znaczy, z przyszłym mężem spacerowaliśmy.
Piersi usteckiej Syrenki powiększono, a jak na rzeźbie, to i na herbie. Ktoś Syrenkę usiłował jednej pozbawić, na pomniku z brązu zostały ślady, jakby ją tygrys podrapał. Obtłuczono jej nos, nos dorobiono. Wszystko przetrwała, dzielna. I teraz nie można się do niej dopchać, bo wszyscy sobie z nią robią zdjęcie. A w nocy pilnują jej kamery.
Do Biblioteki Miejskiej w Ustce ciągnęło tyle ludzi, że nabrałam pewności: gdzieś obok trwają wyprzedaże. Ale przyszli na rozmowę o "Madmuazelce". I była to chwilą prawdy, bo wiedzieli o Ustce więcej niż ja. Dużo było śmiechu, wspomnień, dociekań, czy dr Marek ma pierwowzór i skąd opowieści o Korabiu.
Mec. Danuta Wawrowska pięknie prowadziła spotkanie i jak zwykle zasiała ziarno inspiracji. Zielone spodnie okazały się hitem spotkania.
Bardzo się cieszę ze spotkań i rozmów, z Leną, Iwo, Wiktorem, Kingą, Wiesławą i wszystkimi wspaniałymi Czytelniczkami i Czytelnikami. Dziękuję Wam i wspaniałej ekipie biblioteki. Dzięki Wam oglądałam swoją podobiznę w całej Ustce (ego podkarmione). Grażyna Plebanek